I co dalej gdy już wiem?

0

Wielu nie wyobraża sobie życia bez instytucjonalnej religii - w tym wypadku bez organizacji JW. Patrzą wyłącznie przez pryzmat religii, jej wytycznych i zasad, które ona tworzy. Jedni w organizacji JW działają na tyle ile mogą, inni, tyle ile muszą. Jedni robią to z serca, inni z obowiązku, a jeszcze inni z dwóch powodów jednocześnie. Jakby nie było, religia i organizacja, to coś, co kształtuje ich życie i osobowość, co stanowi niejednokrotnie sens ich życia. Bez religii zaciera się ich tożsamość, nie widzą przyszłości. Kiedy "umiera" religia - oni też "umierają".

Dlatego tylu, a nawet aż tylu, odchodząc od organizacji JW przestaje dostrzegać cel w życiu. Odrzucają też Boga, bo kojarzy On się im wyłącznie z religią i organizacją, czyli czymś z czym już nie chcą mieć do czynienia. Dodatkowo trauma powiązana z ostatnimi przeżyciami przed odejściem wzmacnia w nich te uczucia.
Oczywiście sprawa często jest jeszcze bardziej skomplikowana niż wyżej wspomniana, ale faktem jest, że jakaś cząstka człowieka umiera. Jedni się z tym godzą, inni nie chcą lub nie mogą się pogodzić. Sztuką jest jednak aby po odejściu odnaleźć swoją tożsamość, odnaleźć Boga takim jakim jest, patrząc nie przez okulary organizacji JW, ale czystego Słowa Bożego. Czy tak będzie? Często czas to weryfikuje. 
O jednym jednak warto pamiętać. Mogłeś odrzucić organizację i wszystko co z nią związane. Nie odchodź jednak od Boga - bo wtedy zostaniesz sam, choćbyś odnalazł 100 ludzi, którzy będą Cię wspierać. I pamiętaj, że Bóg to nie organizacja.

Ci, którzy dostrzegają, że organizacja JW nie prowadzi "wąską drogą do życia" zastanawiają się, co dalej. Jak żyć, co robić lub zrobić, skoro już to wszystko wiem?
Nie można udzielić komuś jednoznacznej odpowiedzi z bardzo prostego powodu - każdy jest inny, przeszedł przez różne doświadczenia, ma inną osobowość i stan emocjonalny. Oczywiście można powiedzieć - idź w kierunku Jezusa - jedynej prawdziwej drogi prowadzącej do życia. I będzie to prawda. Czy jednak człowiekowi, który ma świadomość, że jest oszukiwany, a jednak nie do końca dopuszcza te informacje do siebie, to wystarczy? Nie - nie wystarczy. To jakby powiedzieć do niemowlęcia - powiedz mi co czujesz i jak się nazywasz.
Oczywiście są tacy, którzy wiedzą, co chcą dalej robić. Przygotowali się na to mentalnie, emocjonalnie, fizycznie itd - choćby częściowo. Ostatecznie jednak oni też nie do końca wiedzą, co będzie dalej. A skoro nie wiedzą - to pytanie 'co dalej' cały czas jest aktualne - zarówno dla pierwszej jak i drugiej grupy.

Warto jednak bez względu na okoliczności, z którymi przyjdzie Ci się zmierzyć postanowić w sercu jedną bardzo ważną rzecz: nie porzucę poszukiwań prawdy o Bogu, nie porzucę Boga i Biblii. To naszym zdaniem podstawa, aby nie pójść w kierunku  agnostycyzmu lub ateizmu - czyli religii naszych czasów.
Później kolejne etapy - poukładanie sobie życia na nowo, ale już bez JW. Tak - oni w większości odsuną się od Ciebie. Są ofiarami systemu, w który uwierzyli, tak jak byłeś i Ty czy my. Musisz mieć tego świadomość.
A co wtedy, kiedy cała rodzina jest po stronie JW? Oni też Cię pozostawią - takie warto przyjąć założenie, a później ewentualnie miło się rozczarować.
A co z mężem lub żoną, dziećmi - osobami Ci najbliższymi? I tutaj może być różnie - skrajnie jednak tak jak wyżej - po prostu będziesz dla nich odstępcą. Niestety będą już patrzeć na Ciebie inaczej. Już nie będziesz matką, córką, babcią, żoną, mężem, dziadkiem itd, lecz - odstępcą, choć Ty wcale nie porzuciłeś Boga ani Biblii. Chcesz odejść od organizacji, która kłamie. Chcesz, ale wg nich nie możesz, bo to oznacza odejście  od Boga.

Dużo więc zależy na jakim jesteś etapie życiowym i ile masz siły i zaufania do Stwórcy. Ogólnie rzecz ujmując, to NIE jest łatwe. Prawdziwa wolność kosztuje. Nie każdy jest na to przygotowany, nie każdy jest przygotowany na skrajny ostracyzm i odrzucenie.

Jeżeli Ty nie jesteś gotowy na podjęcie zdecydowanych działań, to może musisz jeszcze poczekać. Pan Jezus wspomniał jednak, że nie zostawi samych tych, którzy idą do Niego.  I to się sprawdza. Ile jednak Ty możesz Mu dać - wiesz sam.

Oceń sytuację, studiuj Biblię - sam - bez pomocy CK, szukaj, dociekaj, módl się o wsparcie, a na pewno przyjdzie dzień, kiedy powiesz: "jestem wolny".
Nie czyń jednak nic pochopnie, pod wpływem emocji czy impulsu. To Twoje życie, a więc nie porównuj się z innymi, którzy odeszli. Każdy ma swój czas. Twój czas też nadejdzie, o ile tego nie zagłuszysz. Ważne, że masz świadomość potrzeby zmian. To już naprawdę bardzo dużo.

Oczywiście jak nadejdzie już Twój czas, to nie oglądaj się za siebie tylko działaj. Oblicz koszty i do przodu. Poza organizacją też istnieje wartościowe życie, można odnaleźć wartościowych ludzi. Na pewno nie będziesz sam, o ile też dasz coś od siebie.
Skąd będziesz wiedzieć, że to już Twój czas? Po prostu będziesz wiedzieć - na pewno.


(44): Nikt nie może przyjść do mnie, jeśli go nie pociągnie mój Ojciec, który mnie posłał. A ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. [Uwspółcześniona Biblia Gdańska, J 6]


I jeszcze jedno - sam dokładnie musisz być przekonany czy chcesz podążać za prawdą biblijną i Bogiem w czystej postaci czy raczej nie. Wielu osobom - jak już wspominaliśmy - wygodnie jest tak jak jest i nic nie chcą zmieniać, bo mają określoną pozycję w zborze i są tam szanowani, lubiani itd. To im zupełnie wystarcza. Jeżeli Ty myślisz podobnie, to znaczy, że nie rozumiesz jeszcze, o co w tym wszystkim chodzi. Tym bardziej nie działaj pochopnie, bo zrobisz sobie krzywdę. Musisz wiedzieć, zanim zaczniesz działać, jaki jest Twój cel i co chcesz z czasem osiągnąć. Może nie zawsze jest to bezpośrednio widoczne, ale warto chociaż się nad tym zastanowić.


Czy warto podejmować takie działania? Naszym zdaniem - tak. Bo nie o towarzystwo w zborze tu chodzi, ale o  życie - życie wieczne w najlepszym towarzystwie jakie tylko można sobie wymarzyć. Pamiętaj o tym i nie poddawaj się.


Podsumowując: 

Jeżeli jesteś gotowy na zmiany i pójście w kierunku Chrystusa i Jego Ojca, to bez wahania działaj. Jeżeli nie, to sam musisz zdecydować czy nie warto poczekać. Chodzi o to, abyś nie zrobił sobie takiej krzywdy, która uniemożliwi Ci późniejsze działanie. Na pewno trochę się pokaleczysz, bo nie uniknie się konsekwencji pewnych działań. Nie mogą to jednak być tak dotkliwe rany, że całą energię poświęcisz na ich leczenie i nigdy nie dojdziesz do równowagi emocjonalnej lub porzucisz Boga. Cierpliwość i roztropność są wymagane i konieczne w każdej sytuacji - tutaj szczególnie. "Nie pozostawię cię ani nie opuszczę" - znasz te słowa? One naprawdę są żywe.


PS.:
Wszystko oczywiście można zignorować. Można zignorować każdą informację, która pokazuje czym obecnie jest CK i jak działa. Jeżeli Cię to NIE rusza, bo to tylko ludzie, to wiedz, że ludzie ludźmi, ale w wielu wypadkach odpowiedzialność jest zbiorowa. Tak było w czasach biblijnych - jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. Kilku coś złego zrobiło, odpowiadał cały naród. Jeden ukradł, naród cierpiał. Myślisz, że teraz będzie inaczej?
Nie chodzi o straszenie kogokolwiek czy wzbudzanie poczucia winy. Chodzi o podążanie właściwą ścieżką, na którą tak często powołuje się CK, choć samo nią nie idzie. Oczywiście Pan Jezus, Sędzia, wyprostuje  wszystko, co skrzywione w odpowiednim czasie.  Gdzie jednak Ty będziesz w tym czasie? Czy po właściwej stronie?

(13): A on odpowiedział: Każda roślina, której nie zasadził mój Ojciec niebieski, będzie wykorzeniona. (14): Zostawcie ich! To są ślepi przewodnicy ślepych, a jeśli ślepy prowadzi ślepego, obaj w dół wpadną. [Uwspółcześniona Biblia Gdańska, Mt 15]





0 komentarze:

Prześlij komentarz

Proszę pamiętać o wzajemnym szacunku i wyrażaniu tego odpowiednimi słowami. Nie musisz się zgadzać z naszym rozumowaniem. Komentarze są moderowane i pojawiają się z opóźnieniem. Obraźliwe lub nieodpowiednie będą usuwane.